2/09/2013

3rd chapter

Vanille's POV:


Brałam prysznic, gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Tak?
-Jak długo tam będziesz? - Justin zapytał. - Muszę z tobą porozmawiać.
Oblizałam swoje usta i wyszła spod prysznica. Następnie owinęłam ręcznik wokół swojego ciała.
-Chwileczkę - rozejrzałam się i zauważyłam, że zostawiłam torbę ze swoimi ubraniami w pokoju. - Justin?
-Tak?
-Mógłbyś dać mi moją torbę z ubraniami? - zapytałam zdezorientowana.
Nacisnął klamkę starannie i wślizgnął torbę do łazienki.
-Dzięki - szepnęłam.
Ubrałam się i szybko umyłam zęby. Pomyślałam o mojej sytuacji. Prawie go nie znałam. Jednej rzeczy, której byłam pewna, to to, że ma na imię Justin. Dlaczego chciałam zostać? Powinnam zniknąć, kiedy miałam okazję. Kto wie, co on ode mnie chce. Może naprawdę jest psychopatą? Co jeśli jest kanibalem? Albo zboczeńcem? O mój Boże, teraz się naprawdę bałam.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Wszystko w porządku?
-Tak, już idę - wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi. Justin siedział na łóżku.
-Chodź - uśmiechnął się.
Nie, nie mógł być psychopatą. Usiadłam obok niego i obserwowałam jego usta.
-Więc, co to za rzecz, o której chciałeś ze mną porozmawiać? - zapytałam.
-Idę do Lee, chłopaka, który był tutaj rano. Teraz - spojrzał się w moje oczy.
-Czy.. Czy powinnam gdzieś iść?
-Nie, nie, to nie tak. Chcę wiedzieć, czy nie masz nic przeciwko temu, wiesz.. - przygryzł wargę.
-Oczywiście, ale.. Naprawdę pozwalasz mi zostać samej w twoim domu? Nawet mnie nie znasz. - starałam się ukryć moje spojrzenie.
-Powinienem się martwić? - uśmiechnął się.
-Nie, mam na myśli, czy ufasz mi na tyle, żeby to zrobić? - poczułam się nieswojo.
-Hej, spójrz na mnie - wziął moją twarz, tak, że mógł zobaczyć moje oczy. - Naprawdę nie wiem co to jest, ale.. Po prostu czuję, że musisz być.. Wiesz.. - zarumienił się trochę. - W moim życiu.
Nie potrafiłam powiedzieć słowa. Zamarłam i oblizałam swoje usta. Opuścił moją brodę i wstał, gdy ja byłam ciągle w tej samej pozycji.
-Nie zrób sobie krzywdy - powiedział i wyszedł z pokoju. Usłyszałam, jak otwiera drzwi od samochodu i odpala silnik.
Wzięłam głęboki oddech.

Vanille, uspokój się.

Przestań myśleć o nim, jak o kimś, kto zostanie w twoim życiu. Zawiedzie cię, jak wszyscy. Zostaniesz zraniona, zagubiona. Jak zawsze..
Może nie mam nic do stracenia? Może w końcu znalazłam kogoś właściwego.. albo on znalazł mnie. Położyłam się na łóżku. Sięgnęłam do kieszeni, żeby sprawdzić godzinę. Usiadłam, kiedy zorientowałam się, że nie mam swojego telefonu. Musiałam zgubić go na imprezie. Nienawidziłam siebie. Przejechałam ręką po swoich włosach i wstałam. Rozejrzałam się i zobaczyłam telefon stacjonarny. Wzięłam go i szybko wykręciłam numer.
-Halo? - usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos.
-Leah, słuchaj, to ja, Vanille.
-Boże! Myślałam, że przepadłaś na zawsze - prawie krzyczała do słuchawki. - Gdzie jesteś? Gdzie jest twój telefon? Próbuje się do ciebie dodzwonić cały dzień!
-Gdybym ci powiedziała, nie uwierzyłabyś mi - szepnęłam.
-Dalej, mam czas - poczułam, że położyła się na łóżku, więc zaczęłam opowiadać jej swoją historię. Zrobiłam to ze szczegółami, ale ona nie powiedział ani słowa. Kiedy skończyłam, wzięła głęboki oddech i powiedziała wolno.
-Czy ty kurwa zwariowałaś?
-Co? Nie, dlaczego? - powiedziałam, przygryzając swoją wargę.
-Omg, co jeśli on chce cię wykorzystać, albo coś? - mogłam usłyszeć strach w jej głosie.
-Wygląda na naprawdę miłego.. - przerwałam na chwilę. - I nie mam gdzie spać, wiesz..
-Mogłaś przyjść do mnie! Zawsze ci pomogę! - powiedziała urażona.
-Oh, daj spokój. Byłam pijana, pamiętam wszystko jak przez mgłę!
-Więc.. skąd wiesz, że tego z nim nie zrobiłaś, hm? - była bardziej pewna niż kiedykolwiek.
-Nie!
-Ta, jasne... -
-To nie jest w tej chwili ważne - przerwałam jej.
-Więc co jest? Wiesz, że rozmawiamy już prawie dwie godziny? - zapytała.
-Co? Cholera - oblizałam usta. - Muszę iść, ale mam jeszcze jedno pytanie.
-Tak?
-Czy z April wszystko w porządku?
-Oh, tak, znasz jej rodziców.. - powiedziała.
-Yep, jest szczęściarą - kiedy to powiedziałam usłyszałam klucz w drzwiach. - Muszę iść, zadzwonię do ciebie jutro i powiedz April, że ze mną wszystko w porządku.
Po tym się rozłączyłam.
-Vanille? - usłyszałam męski głos.
-Tak? Jestem tutaj.
Wszedł do pokoju i rozejrzał się.
-Widzę, że niczego nie zepsułaś.
Zaśmiałam się.
-Tak, powinieneś być ze mnie dumny - uśmiechnęłam się. - Ale powinniśmy porozmawiać.
-O czym?
-Sprawy.. - powiedziałam wolno. - Patrz, wiem, że nie mogę zostać tu na zawsze, bo jestem dla ciebie kolejnym problemem i możesz się źle czuć, kiedy ktoś zawsze jest w twoim domu.. Rozumiem - podszedł do mnie i położył palec na moich ustach.
-Nie mów tak, shawty - wyszeptał. - Zostań tak długo, jak chcesz, nawet jeśli to oznacza, że na zawsze. Nie martw się o pieniądze. Wiesz, wszyscy musza mieć takie miejsce, gdzie czują się dobrze i wiesz, że nie chcesz teraz wracać do domu, nie jesteś gotowa. Chcę sprawić, żebyś poczuła się bezpiecznie, jak w domu. Po prostu się nie przejmuj. W zamian chcę twojego uśmiechu, okej?
Skinęłam głową zszokowana.
-I nie zadawaj mi pytań, dlaczego taki jestem. Po prostu jestem - mrugnął do mnie. - I nie myśl za dużo, to naprawdę pomaga.
-Ale.. nic o mnie nie wiesz.. - szepnęłam.
-Mamy całą noc, skarbie - uśmiechnął się łobuzersko.




Hej, tu Vans. Co sądzicie o Justinie? Naprawdę jest taki dobry, na jakiego wygląda? A może po prostu udaje? Zapytajmy Kamili :)
~@BelieberVans

____________________
komentujcie! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz